Halina i August Cieszkowscy - cz. 1.

22.11.2020 r.

Ten rok jest dość wyjątkowy. Jeszcze wczoraj (21.11.2020 r.) na działce zbierałam maliny. W listopadzie!!! Co ciekawe - na krzaku zostało jeszcze sporo owoców. Ba! Były nawet kwiaty. Świat oszalał.


Jadąc dzisiaj do Wierzenicy postanowiłam sfotografować obiekt, który kojarzy mi się z dzieciństwem. Wówczas dojeżdżając do tego budynku wiedziałam, że kończy się Poznań i zaczyna wielka przygoda. "Gdzie dzisiaj pojedziemy? Do Gniezna? A może do Torunia?" - mniej więcej takie myśli miałam w młodości, gdy mijaliśmy tę nieruchomość.


Zawsze mnie fascynowały te osłony na kominach. Ich nietuzinkowy kształt intryguje do dzisiaj. A co znajduje się wewnątrz budynku? To jest słodownia należąca do piątej co do wielkości produkcji firmy w branży słodowniczej w Polsce. Więcej info tutaj ->  klik.

Dla kolejnego zdjęcia zatrzymałam się w Janikowie. Już w któryś z poprzednich weekendów zauważyłam tę ciekawostkę, ale dopiero dzisiaj postanowiłam znaleźć chwilę, aby ją uwiecznić. Z poziomu siodełka wypatrzyłam, że ktoś ciekawie przechowuje swój rower. 😀

Czytania na dzisiaj - > klik.

Plik audio z kazaniem ks. Przemysława Kompfa znajduje się tutaj -> klik oraz klik.

Kiedy usłyszałam, że ks. Przemysław zna się z proboszczem z Suchego Lasu (klik), pomyślałam sobie: "Nie, Panie Boże, proszę, powiedz, że to jest żart. To naprawdę jest niezły zbieg okoliczności, że...". Dla tych, którzy nie wiedzą. Gmina Suchy Las jest jedną z gmin najważniejszych dla mnie. To właśnie po jej terenie poruszają się autobusy mojego ulubionego przewoźnika. To właśnie z tą gminą jestem związana od 21 lat -> klik. Co ciekawe - ks. Przemysław jest związany z Wierzenicą dokładnie tyle samo lat, co moja rodzina z Suchym Lasem. Łatwo więc zapamiętać mi ten szczególny rok, czyli 1999. Osoba siedząca ze mną w ławce, która zna historię mojego życia, z uśmiechem na twarzy spojrzała na mnie ze zrozumieniem. Wiedziałam już, że chwilę wcześniej się nie przesłyszałam.

Po mszy postanowiłam zrobić coś, czego chyba dotychczas nie zrobiłam. To aż niewyobrażalne, że bywając od tylu lat w wierzenickim kościele, jeszcze nigdy nie weszłam na tzw. chór. Widziałam kiedyś zdjęcie z tego miejsca i wiedziałam, że warto się tam wdrapać. Oto widoczek z góry:

Przy okazji przyglądnęłam się tutejszym organom. Żałuję, że miałam przy sobie tylko telefon. Zdecydowanie muszę tutaj wrócić z profesjonalnym aparatem, którym obejmę szerszy kadr i lepiej naświetlę obraz.


Na chór prowadzą wąskie, kręcone schody. Nie muszę dodawać, że zazwyczaj są nieoświetlone, więc bez lampki w telefonie ani rusz! 😉

Wychodząc postanowiłam jeszcze uwiecznić obraz, o którym już kiedyś wspomniałam na blogu. Podczas mszy często na niego spoglądam. Cieszę się, że wisi on nad jednym z wejść do kościoła. Odbieram to bardzo symbolicznie.

Odkryłam, że także do wierzenickiego kościoła dotarła delegacja ze szkoły w Wierzonce. Podobny znicz uwieczniłam 08.11.2020 r. na cmentarzu w Wierzenicy -> klik. Jak łatwo się domyślić, ten w świątyni został umieszczony dla upamiętnienia Augusta Cieszkowskiego, który spoczywa  w tutejszej krypcie.



Komentarze