Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Pierniki św. Mikołaja.

Obraz
Gdyby nie Moi Rodzice, nie byłoby mnie na świecie. Dzisiaj, 21.01.2021 r. (XXI w.), czyli w 60. (!!!) rocznicę poznania się Moich Rodziców, postanowiłam opublikować wpis dotyczący odpustu w Wierzenicy, a jednocześnie dnia moich urodzin. 06.12.2020 r. Do dzisiejszego wydarzenia przygotowywałam się od kilku tygodni. Niecały miesiąc temu przywiozłam miód z Wierzonki. Tydzień wstecz kupiłam jajka w Wierzenicy. Wszystko przetransportowałam rowerem. Ciasto wyrobiłam 30 listopada, a pierniki upiekłam 2 grudnia. Miały więc cztery dni na tzw. odpoczynek. Co prawda, według przepisu, surowe ciasto powinno leżeć 6 tygodni w lodówce, ale po kilku latach testowania uznałam, że leżakowanie nie ma żadnego wpływu na efekt końcowy, więc kolejny rok z rzędu zrezygnowałam z tego etapu.  Dobre dwie godziny zajęło mi obmiecenie pierników z mąki. Następnie przygotowałam paczuszki. W każdej były pierniki w kształcie Mikołaja (tylko i wyłącznie). Nadszedł najważniejszy dzień w roku, czyli 6 grudnia. To właśnie

Chór mieszany im. Stanisława Moniuszki w Kaźmierzu.

Obraz
Dzisiaj mija rok od wydarzenia, które wydawało mi się kiedyś nierealne do zorganizowania. Jednak w Wierzenicy wszystko jest możliwe. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------   Rok 2020. Przygotowywałam się do tej ważnej chwili od kilku tygodni. Wstępny plan był zupełnie inny i nie uwzględniał mojego wspólnego występu z chórem. Chciałam tylko, aby "Moniuszko" zaśpiewał, a ja miałam się temu przyglądać z kościelnej ławki i porobić kilka zdjęć. Jednak Bóg przygotował kompletnie inny scenariusz... W 2015 r. podjęłam pierwsze próby zorganizowania całego tego przedsięwzięcia. O dziwo - wiele rzeczy wskazywało na to, że wszystko ma szansę się udać. Jednak nie wiedziałam wówczas jednej rzeczy -  że moja choroba osiąga swoje apogeum. Było ze mną naprawdę źle. Musiałam porzucić wszelkie plany. Postanowiłam wszystkie swoje siły skupić na walce o życie, a przede wszystkim na tym, aby dowied

Cyrk motyli.

Obraz
W ramach przerywnika w coniedzielnych relacjach z Wierzenicy, proponuję mały seans filmowy. Jak to zwykle bywa - nic nie dzieje się przypadkowo. Od kilku miesięcy słucham kazań śp. ks. Pawlukiewicza. Czerpię z nich niesamowitą wiedzę, moc i energię. W zeszłym tygodniu trafiłam na szczególne nagranie, gdyż ks. Pawlukiewicz podzielił się w nim refleksją po obejrzeniu pewnego filmu. Celowo zamieszczam najpierw link do tego filmu. Nosi on tytuł: "Cyrk motyli" ->  klik. Jeżeli pomyślicie sobie, że główny bohater filmu tak wygląda dzięki efektom specjalnym, to Was zaskoczę, stwierdzając, że jesteście w błędzie. Bóg go takiego stworzył. Ale miał w tym ukryty cel. Teraz, kiedy bez wcześniejszej sugestii sami zobaczyliście ten film, to proszę, posłuchajcie, co na jego temat powiedział ks. Pawlukiewicz -> klik. Wracając do filmu. Chyba nikomu nie muszę wyjaśniać, że postać dyrektora Mendeza to nikt inny, jak sam Bóg.  Nie raz, będąc przekonanym, że jesteśmy bezwartościowymi ni

Karmelici i franciszkanie.

Obraz
Zanim opiszę właściwe wydarzenia, muszę cofnąć się do 27.11.2020 r. Wtedy to znajomy podesłał mi pewien filmik. Dzięki temu dowiedziałam się, że franciszkanie mają swój kanał na YT -> klik.  29.11.2020 r. Pierwsza niedziela Adwentu. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała, ale była na tyle dobra, że mogłam pojechać rowerem do Wierzenicy. Mimo to lekka mżawka dorwała mnie już na odcinku do Janikowa. Dalej nie padało.   Mój ulubiony dywan z liści niestety stracił swój urok. Przy tablicy z napisem Wierzenica pojawiłam się za 13 jedenasta.     Spora wilgoć w powietrzu sprawiła, że po dotarciu do kościoła moje spodnie wyglądały tak:     Czytania na dzisiaj - >  klik. Plik audio z kazaniem ks. Przemysława Kompfa znajduje się tutaj -> klik.   Niezwykle spodobało mi się symboliczne oznaczenie niedziel adwentowych poprzez ustawienie 4 świec. Postanowiłam to uwiecznić. Jadąc w stronę gospodarstwa rybackiego, zauważyłam ciekawie rosnące obok siebie drzewa. Postanowiłam poświęcić im chwilę

Halina i August Cieszkowscy - cz. 2.

Obraz
Ciąg dalszy tego wpisu ->  klik. 22.11.2020 r. Po mszy wybrałam się na mały rekonesans. Jakiś czas temu wpadłam na pewien pomysł i postanowiłam sprawdzić, czy możliwe będzie jego zrealizowanie. Wierzenicę opuściłam tzw. ścieżką im. Augusta Cieszkowskiego. Ledwo na nią wjechałam, to postanowiłam się zatrzymać, aby zrobić zdjęcia. W tle, za choinkami, widać dawną karczmę -> klik. Ten odcinek drogi wyłożony jest kamieniami, co przy pewnym nachyleniu terenu sprawia, że łatwiej jest się wspiąć na górę. Aleja drzew, ciągnąca się w lewo, to dalszy odcinek ścieżki im. Augusta Cieszkowskiego. Dojechawszy do najbliższego skrzyżowania, należy skręcić w lewo, aby dalej podążyć ścieżką i tym samym dotrzeć do drogi różańcowej, prowadzącej do Kicina. Jednak ja skręciłam w prawo i oto moim oczom ukazał się taki widok: Droga wyglądała niemalże jak perski dywan. Spowodowane to było tym, że liście z okolicznych krzewów opadły, tworząc miękką warstwę. Kawałek dalej wystraszyły mnie (a w zasadzie t