Cyrk motyli.
W ramach przerywnika w coniedzielnych relacjach z Wierzenicy, proponuję mały seans filmowy. Jak to zwykle bywa - nic nie dzieje się przypadkowo. Od kilku miesięcy słucham kazań śp. ks. Pawlukiewicza. Czerpię z nich niesamowitą wiedzę, moc i energię. W zeszłym tygodniu trafiłam na szczególne nagranie, gdyż ks. Pawlukiewicz podzielił się w nim refleksją po obejrzeniu pewnego filmu.
Celowo zamieszczam najpierw link do tego filmu. Nosi on tytuł: "Cyrk motyli" -> klik.
Jeżeli pomyślicie sobie, że główny bohater filmu tak wygląda dzięki
efektom specjalnym, to Was zaskoczę, stwierdzając, że jesteście w
błędzie. Bóg go takiego stworzył. Ale miał w tym ukryty cel.
Teraz, kiedy bez wcześniejszej sugestii sami zobaczyliście ten film, to proszę, posłuchajcie, co na jego temat powiedział ks. Pawlukiewicz -> klik.
Wracając do filmu. Chyba nikomu nie muszę wyjaśniać, że postać dyrektora Mendeza to nikt inny, jak sam Bóg.
Nie raz, będąc przekonanym, że jesteśmy bezwartościowymi nieudacznikami, w odpowiedzi na rękę wyciąganą przez Boga w naszym kierunku, opluwaliśmy Jemu twarz. Nie raz musiało sporo sytuacji wydarzyć się w naszym życiu zanim zrozumieliśmy, że te wszystkie złe i trudne zdarzenia miały nam coś uzmysłowić. Kiedy zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę i co najważniejsze, próbujemy coś z tym zrobić, wszystko zaczyna się zmieniać. Nie od razu. To jest proces długofalowy. Jednak z każdym kolejnym krokiem, widząc efekty, zaczynamy nabierać odwagi na stawianie kolejnych i kolejnych i kolejnych... Wystarczy posłuchać, gdy Bóg do nas mówi i chwycić Go za wyciągniętą do nas rękę...Wtedy już On nas poprowadzi. Nawet nie zauważamy kiedy docieramy do upragnionego celu, który jeszcze niedawno wydawał nam się nieosiągalny.
Postanowiłam nieco lepiej poznać historię Pana Nick'a Vujicic'a, który zagrał w "Cyrku motyli". Tak oto trafiłam najpierw na ten filmik -> klik.
Gdy spostrzegłam, że spotkanie w Polsce miało miejsce we Wrocławiu, głośno się zaśmiałam. Jak Polska długa i szeroka... a organizatorzy wybrali właśnie Wrocław. Mój kochany Wrocław...
Wiedziałam już, że muszę odszukać na YT to wystąpienie. KONIECZNIE! Na szczęście bardzo szybko je znalazłam (dziękuję, Panie Boże). Kiedy w 0:39 minucie filmu zobaczyłam w tle kadru "13 wyjście ewakuacyjne" - byłam absolutnie PEWNA, że to nagranie muszę zamieścić na blogu. Usiądźcie wygodnie, zarezerwujcie sobie 1,5 godziny i posłuchajcie tej historii -> klik.
P.S. Pierworodny syn Pana Nick'a Vujicic'a urodził się 13 lutego 2013 r.😉
Komentarze
Prześlij komentarz