Trzydziesta trzecia niedziela - cz. 1.

15.11.2020 r.

Ten dzień z samego rana zapowiedział się, że będzie niezwykły, ale w najśmielszych snach nie przypuszczałam, co mnie czeka.

Kiedy wstałam, to odkryłam, że po całym tygodniu jesiennej szarugi, zachmurzonego nieba, niekiedy mżawki, wszelki ślad zniknął. Za oknem było widać piękne, błękitne niebo. Promienie słoneczne odbijały się akurat od szyb znajdujących się w oknie przeciwległego bloku i wpadały wprost do mojego pokoju. Moje serce już w tym momencie się uradowało. Kiedy wyszłam z pokoju, akurat jeden ze współdomowników wszedł do kuchni i włączył radio. Dodam, że u nas słucha się radia Poznań (dawna nazwa: radio Merkury). Właśnie kończyła się jakaś piosenka. Po zaledwie kilku ostatnich nutach zorientowałam się, że był to... utwór Kombi! Dokładniej: "Komputerowe serce". Moje żywe i tętniące jeszcze bardziej się ucieszyło. Dostałam skrzydeł. 

Kiedy wyprowadzałam rower przed blok, usłyszałam, że ktoś dzwoni domofonem. Spojrzałam przez szybę w drzwiach, kto będzie wchodził, aby ewentualnie jemu otworzyć albo zrobić miejsce. Ale... nikogo nie było. Otworzyłam drzwi i wyszłam przed blok. Rozglądnęłam się dookoła. Nie było żadnej żywej duszy. Domofon dalej dzwonił. Rzuciłam okiem na wyświetlacz. Widniał na nim numer 33. "Przecież w tym wejściu nie ma mieszkania o tym numerze!" - pomyślałam. Uznałam, że widocznie elektronika domofonu sfiksowała. Postanowiłam skasować numer, aby domofon bezsensownie nie dzwonił. "Ciekawe, co to za znak?" - rozmyślałam dalej. "Jedyne, z czym kojarzy mi się liczba 33 to to, że w tym wieku zmarł Jezus" - dokończyłam swoje rozważania. Ruszyłam w drogę. Na termometrze było... 13° C. Słońce tak mocno świeciło mi prosto w twarz, że nie wyobrażałam sobie podróży bez okularów przeciwsłonecznych.


Przejazd był wyjątkowo płynny. Jak prawie nigdy trafiłam na zieloną falę. Miałam naprawdę niezły czas, gdy wyjechałam z Poznania. Tuż po opuszczeniu miasta okazało się, że temperatura otoczenia obniżyła się do 12° C.

Od kilku tygodni przymierzałam się do sfotografowania kapliczki, która znajduje się tuż przy linii kolejowej nr 395 Zieliniec - Kiekrz -> klik. Czekałam na słoneczną pogodę, a jak na nią trafiłam, to okazało się, że zdjęcia nie chciały wyjść tak, jak sobie zaplanowałam. Muszę więc powrócić do tego tematu przy gorszej pogodzie. Kapliczka jest z 1959 r.


Zatrzymałam się w kilku już dość dobrze znanych miejscach, aby zrobić zdjęcia. 

Za każdym razem staram się jednak odkrywać coś nowego. W ten oto sposób sfotografowałam to:

W tym miejscu za plecami miałam taki widoczek:

To jest punkt, w którym kończy się asfalt, a wraz z drogą gruntową zaczyna się las. Bardzo lubię ten etap podróży. Pozwala on odciąć się od cywilizacji. Wyciszyć. Do tego kręta droga, zróżnicowany teren i piękne krajobrazy urozmaicają przejazd.

Robiąc tydzień wcześniej zdjęcia na wjeździe do wsi nie zauważyłam stojącego tutaj krzyża. Dopiero dzisiaj, zapewne dzięki pięknemu oświetleniu, rzucił mi się on w oczy. Miałam jeszcze chwilę, więc zatrzymałam się. W tle widać dzwonnicę wierzenickiego kościoła. 

U podstawy krzyża znalazłam kilka maleńkich figurek. Kto by pomyślał, że taki niepozorny krzyż ma tak sympatyczne towarzystwo.

 
 
 
Maleńki aniołek z zachwytem w oczach wpatrywał się w słońce...
 
 

Dodatkowo moją uwagę zwrócił znicz z wizerunkiem Jezusa. Jednak dopiero obrabiając zdjęcie zauważyłam, jaki gest wskazuje Jego dłoń. Dlaczego zwracam na to uwagę? Wyjaśni się to w dalszej części wpisu.
 
 
 
Zaparkowałam przed kościołem. Termometr wskazywał 14° C. Weszłam do kościoła. Moje ulubione ławki były zajęte, ale nie stanowiło to dla mnie problemu. Znalazłam inne dogodne miejsce. Oczekiwałam na rozpoczęcie mszy św.

W pewnym momencie ktoś wszedł do kościoła. Usłyszałam głos ks. Przemysława. "Bogu niech będą dzięki!" - krzyknęłam w myślach.

Rozpoczęła się msza. Ks. Przemysław poinformował, że jest to 33 niedziela. "Moment, moment! Która???" - pomyślałam i przypomniałam sobie o numerze na domofonie. "Wszystko jasne, tylko... Niech mi to ktoś racjonalnie wytłumaczy. Proszę!" - rozmyślałam dalej. 

Kiedy usłyszałam słowa psalmu: "Szczęśliwy człowiek, który służy Panu", na mojej twarzy pojawił się płomienny uśmiech.

Dzisiejsza Ewangelia (poniższy cytat pochodzi z Biblii Poznańskiej):

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
"Bo to jest tak, jak z człowiekiem, który udając się w podróż, wezwał sługi i powierzył im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według zdolności, i wyjechał. 
Po długim czasie pan powraca i rozlicza się ze sługami. 
Ten, który otrzymał pięć talentów, przyniósł drugie pięć, mówiąc: Dałeś mi, panie, pięć talentów. Oto zyskałem pięć dalszych. - Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny, byłeś wierny w małych sprawach, więc postawię cię nad wielkimi. Raduj się z twoim panem!" (MT 25, 14-15. 19-21).
Źródło: Pismo Święte Stary i Nowy Testament, Wydawnictwo Świętego Wojciecha, 2018.  
 
Plik audio z kazaniem ks. Przemysława Kompfa znajduje się tutaj -> klik.

Przez prawie całe kazanie ks. Przemysław utrzymywał podobny gest -> klik. Jest to tzw. gest błogosławieństwa. Nie przypominam sobie, abym przy poprzednich mszach coś takiego zaobserwowała, więc ta niedziela stawała się coraz bardziej zagadkowa.


Msza skończyła się zdecydowanie wcześniej, niż zazwyczaj. Postanowiłam, że tym razem skorzystam z tego i nagram dźwięk tutejszych dzwonów -> klik. Już tydzień wcześniej zastanawiałam się, czy w dzwonnicy są prawdziwe dzwony, czy może to tylko nagranie. Kto to wszystko obsługuje? Nie miałam pojęcia.

Dopisek z 19.11.2020 r.

Wczoraj jeden z domowników przyniósł mi dwa stare numery Wierzeniczeń, które leżały gdzieś w domu, abym dołączyła je do moich zbiorów. Kiedy je dzisiaj chowałam, coś mi podpowiedziało, abym otworzyła jeden z nich i przeczyta fragment artykułu. Jednak niczego ciekawego tam nie znalazłam. Głos podpowiedział, abym szukała dalej. Chwilę później trafiłam na taki tekst:

"(...)w drugim wymienionym roku budowaliśmy wiatę, w trzecim stawialiśmy kapliczki różańcowe, dzwony kościelne dostały nowy elektroniczny napęd i wymieniliśmy ławki w kościele". Źródło: Wierzeniczenia, x. Przemysław Kompf, 1 [157] 2020, str. 12.

Pomyślałam sobie: "Bóg jest cudowny".

Komentarze