Logika.

 20.12.2020 r.

W piątek, 18.12.2020 r., usiadłam do komputera, aby podgonić nieco zaległości na blogu. Zaczęłam obrabiać zdjęcia, ale jakoś mi to nie szło. Czułam, że mam zrobić coś innego. Pomyślałam: "Panie, prowadź". Nagle zaczęłam natrafiać na katalogi ze zdjęciami autobusów, o których już dawno myślałam. Bardzo szybko dokonywałam wyboru zdjęć do obróbki. "Odpaliłam" TWB i rozpoczęłam dodawanie zdjęć. Przy tworzeniu opisów uświadamiałam sobie sporo faktów. Zastanawiałam się nad tym wszystkim, czego one dotyczyły. Jelcz, 313, biało-czerwone malowanie, ZKP... "Po co?", "dlaczego?" - nurtowały mnie te pytania. 

Ostatnie zdjęcie dodałam o 3:50! Uznałam, że jest potwornie późno. Obawiałam się, że z tego powodu zaśpię na wydarzenie, które miało odbyć się 19.12.2020 r. o 11:00. Na szczęście wstałam na czas. Ba! Zdążyłam jeszcze wybrać się przedtem na zakupy.

Tą sobotnią okolicznością był Zdalny Zlot Jelcza -> klik. W zeszłym roku miałam możliwość uczestniczenia w Wirtualnym Zlocie Jelcza, więc orientowałam się, jak coś takiego wygląda "od kuchni". Uznałam, że teraz chcę być zwykłym widzem, aby na spokojnie zobaczyć przygotowany materiał.

Wybiła 11:00. Rozpoczęła się transmisja. Choć potwornie przerywało, dzielnie oglądałam całość. Kiedy w pewnym momencie zobaczyłam siebie na ekranie. "Nie, to ostatnia rzecz, której bym się spodziewała" - pomyślałam. Ponieważ bardzo dobrze wiedziałam, przy jakiej okazji został zarejestrowany obraz ze mną, w głowie pojawiły się setki wspomnień.

Tym samym od piątku rozmyślałam. Dlaczego los mną tak kieruje? Po co ta cała akcja z Jelczem? Przecież to daleko i w ogóle... Zgodnie z ludzką (podkreślę - ludzką) logiką to nie ma absolutnie jakiegokolwiek sensu. A jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi...

W niedzielę, jadąc na mszę do Wierzenicy, nie rozmyślałam jednak o tym. Skupiłam się jedynie na tym, by bezpiecznie i na czas dojechać do kościoła. Nie było to takie oczywiste, gdyż nie dość, że nieco za późno ruszyłam sprzed domu, to dodatkowo temperatura otoczenia nie ułatwiała zadania. Nie planowałam żadnych zdjęć na trasie do kościoła. Jednak, kiedy zobaczyłam Poloneza, który stał tutaj od zeszłego tygodnia, uznałam, że choć jedno zdjęcie musi powstać. Auto było tak pięknie oszronione...



Ruszyłam w dalszą podróż. Po dotarciu do Wierzenicy termometr wskazywał 0° C.

Czytania na dzisiaj -> klik. 

Plik audio z kazaniem ks. Przemysława Kompfa znajduje się tutaj -> klik.

Kiedy usłyszałam słowa Ewangelii: 

"Lecz anioł rzekł do Niej: »Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga«",
"Anioł Jej odpowiedział: »Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem«",
"Na to rzekła Maryja: »Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego«".
 
I zestawiłam je z kazaniem... Zrozumiałam, że ludzką logikę należy odstawić na bok i przestać się zastanawiać na tym: "dlaczego?". Po prostu robić to, co podpowiada nam głos. Podkreślę: głos, a nie to, co my chcemy robić. Kolejny raz w życiu postanowiłam nie dyskutować, tylko oddać wszystko w ręce Boga. Niech się dzieje wola Jego.

Po mszy podjechałam na chwilę w okolice gospodarstwa rybackiego. Korzystając z pięknej pogody, postanowiłam sfotografować okolicę, która wzbogaciła się ok. 2 tygodnie temu o panele fotowoltaiczne. Dla porównania foto z 15.11.2020 r. -> klik.

Ruszyłam w stronę Poznania. Poranny szron powoli odpuszczał. Na gałęziach pojawiły się krople wody.

Na moment zatrzymałam się na wysokości leśniczówki Mechowo. Jadąc na mszę widziałam to auto, którego tutaj raczej nie spotykam. Wtedy nie miałam jednak czasu na zdjęcia. Poza tym teraz było ono lepiej oświetlone. Dodam tylko, że kiedyś rozmyślałam nad zakupem podobnej Łady Nivy. Przy charakterze różnych moich samochodowych wojaży, taki pojazd byłby idealny.

Przy okazji kolejny raz uwieczniłam tabliczkę, którą odkryłam jakoś na wiosnę, czy latem. Napis na niej mnie zawsze rozwesela. 😉🐝

Dotarłam do punktu, w którym droga styka się z polem. Uwielbiam tę przestrzeń, która się tutaj rozpościera. I do tego to słońce... Świeciło tak mocno, że nawet tryb HDR sobie z nim nie radził.


Na środku drogi natrafiłam na ślady pozostawione przez końskie kopyta. Sama natura. 😍

Na koniec zatrzymałam się jeszcze w pobliżu znajomego Poloneza. Chciałam uwiecznić w nieco szerszym kadrze drogę, którą do niego docieram. Traf chciał, że właśnie przejeżdżał autobus. Miałam szczęście, bo linia nr 173 pojawia się tutaj średnio dwa razy w ciągu godziny. 😎



Komentarze